Podroz do Indii

niedziela, czerwca 18, 2006

Poznalismy szczesliwych ludzi - dzien 10.
Pobudka 7 rano. Cieple sniadanko do lozka ;-) a raczej na kocyk przy strumyku. Okolo godziny 8 rano cala ekipa wyruszyla w gory. Przygladalismy sie z zaciekawieniem naszej calej ekipie - koniom objuczonym calym naszym bagazem, radosnym cyganom, ktorzy zdawali sie wcale nie meczyc wspinaczka, czego nie mozna bylo powiedziec o nas. Juz w polowie drogi wchodzac na pierwsza gore, dawaly sie we znaki braki kondycyjne :-) Dopingowalismy sie nawzajem z Georgem, wchodzac z trudem pod gore. Wspinaczka na miejsce docelowe - naszego nowego obozowiska - trwala do godziny 14. Calkowicie wykonczeni dotarlismy na miejsce, marzac o chwili odpoczynku. Na miejscu czekal juz na nas goracy obiad (konie i przewodnik dotarly na miejsce duzo wczesniej :) ). Okazalo sie, ze nasza radosc z dotarcia na miejsce nie trwala dlugo, gdyz dowiedzielismy sie, ze pol godziny po obiedzie wyruszamy w dalsza droge - do jeziora oddalonego o jakies 2 godziny wedrowki. Jezioro bylo polozone na wysokosci ok. 4000 m. n. p. m. Nie wiedziec czemu podroz zajela nam trzy godziny. Niemniej jednak widok jeziora u stop ogromnej gory, pobliskich wzgorz i odleglych szczytow zapieraly dech w piersiach. Mimo zmeczenia, ktore nam ciagle towarzyszylo, widoki gor rekompensowaly wszystko. Wracajac mielismy okazje przejechac sie na koniu, ktorego zabralismy ze soba. W zasadzie powinnismy pisac o kucykach a nie koniach :) Mariusz zajezdzil konia, biednego kucyka, tak ze uslyszal po polgodzinnej jezdzie "Horse is finished" :D Wrocilismy do obozowiska o zmierzchu, prosto na kolacje. Byl to niesamowity wieczor. Usiedlismy razem z cyganami w ich, nazwijmy to, domku/stajence. Usiedlismy razem przy ognisku i przygladalismy sie, jak przewodnik przygotowuje dla nas kolacje. Poczulismy blogi spokoj i udzielila nam sie beztroska zycia charakterystyczna dla cyganskiego zycia. Stwierdzilismy, ze widzimy prawdziwie szczesliwych ludzi, ktorzy nie gonia za nowosciami tego swiata, a ktorzy potrafia sie cieszyc z chwil spedzonych razem oraz otaczajaca ich przyroda. Pelni spokoju poszlismy spac, wiedzac, ze nastepnego dnia czeka nas wedrowka nad drugie z pobliskich jezior i powrot do domu.